Chłonął jej bliskość,
chłonął ją całą,
szatę ognistą
i białe ciało...
Neilasi - imię
swoje podała.
To było w zimie ?
Zorza spadała,
kiedy jej rękę
ujął łagodnie...
Spojrzała z wdziękiem
i niezawodnie
Erato piękniej
by nie zabłysła.
Moc skier lirycznych
wokół wytrysła !
Energetyczny
ekran stworzyła...
Ta galaktyka
energią żyła !
Ręką dotyka
jej tajemnice,
choć podglądają
ich dwa księżyce...
Coś przeciw mają ?
Przybliża skrycie
złociste oczy.
Tak to robicie ?
Smak ust roztoczył
barwy zapachów
i jęki ciała,
i czucie smaków...
Wręcz zapadała
się jego dusza !
Wniknęła cała !
Struny porusza...
Wczesnej młodości -
tego, co będzie -
szału radości...
Ale nie wszędzie
dotrzeć się stara...
Dotyk muzyki,
wszechświatów para
i gwiazd świetliki...
i Plejad światło
pragnienie gasi
i znów zabrakło -
- ciebie... Neilasi...
Jakim cię darzyć będę uczuciem ? W sercu wspomnienia lekkim ukłuciem i wstęgę zdarzeń mam przed oczami... Cóż może związać się między nami: - - ja lichy stwórca ?! - Ty - moje dzieło ! Już między nami coś się poczęło...Kochać - sens życia myślę jedyny ! I... być kochanym sercem dziewczyny, co stwarza cele, formuje drogę... Musisz, Carinio, kochać bez miary - - tak tylko szczęścia upijesz czary ! Tak tylko zdusisz przed życiem trwogę...Ja... twej miłości nie jestem warty...- - taką konkluzją minął dzień czwarty.
Czy wiesz, ma miła, gdzie twoja siła ? Rzuca się w oczy wzgórek uroczy a obok drugi !... Ach, myśli strugi dziwnie ściągają... Straszną moc mają !Kiedy je widzę (ja się nie wstydzę !), to dłonie same przechodzą na nie - - przykryją szczelnie. Te walczą dzielnie, twarde się stając i... pochłaniając...Uwierz, kochanie ! Czarem się stanie: - gdy będą moje, całą cię biorę ! Na zawsze przyjmę rozkosze dziwne, duże czy małe zawsze wspaniałe !
Weź oczy modre ! Zwierciadło duszy znające mowę - serca poruszysz. Lecz czy urodę stworzyć anioła ?... Czy piękne ciało pokochać zdoła, na piedestale stawiane wiecznie ?... Czy dać urodę ? Hm... Niekoniecznie...Gdy dam, Carinio, serce zbyt miękkie, być może z żalu kiedyś ci pęknie ! Inni skwapliwie wykorzystają...Czy włosy jasne - jak promień słońca ? A może czarne na noc bez końca ? Długie - czaru mgłę nam roztaczają...Jak w panopticum film szary leci... tak na rozterkach przeszedł dzień trzeci.
Gdy głos twój, jak pieśń strumyka, oplata mnie siecią nieznaną... są chwile, kiedy twarz zanika ! Skrywa postać kochaną, skupia wzrok mój na ustach, na subtelnej czerwieni... Moja dłoń, teraz pusta, pragnie ująć ich pełni ! Moje oczy powiększą ich strukturę i kształty, by się sycić najpiękniejszą różą... Choć są inne kwiaty. I nie słyszę już głosów ! Już nie pragnę niczego, tylko znaleźć ten sposób... aby trafić do twego el Dorado ustami, poznać smak ich i ciepło i poznawać latami... Choć "latami" się rzekło - - jeszcze teraz, gdy wspomnę, choć tak wiele przepadło, usta twe mówią do mnie.... Chętnie by się wykradło...
Kiedy już ujrzysz nasz światek gwarny los twój, Carinio, biały... czy czarny ? Cóż ofiarować tobie za dary, by świat twój został przynajmniej szary ? Serce dać zimne... czy też gorące ? Oczy wesołe ? Może cierpiące ?Czy ważna barwa, czy adaptacja ? Uśmiech łagodny - czy pięści racja ? Cóż ci, Carinio, pomoże w życiu ?Rozum i serce pełne rozterek ! Boże ! Tyś stworzył wariantów wiele, lecz w każdym zło się czai w powiciu...Z potoków pragnień i obaw strugi tworzę, Carinio, cię przez dzień drugi.
Widząc twe oczy, patrzące skrycie
pragnę, by skrzyły, aby się śmiały !
Pragnę wciąż wlewać w nie nowe życie
aby... na zawsze mnie pokochały.
To dziwne oczy - czarem zaklęte.
W dzień są niebieskie a w nocy... czarne !
Chcę być wchłonięty pięknym odmętem
(tak bez tych oczu me życie marne).
A najpiękniejsze wtedy masz oczy,
kiedy w ekstazie, miłosnym pląsie,
akompaniament szeptów roztoczy
ogromne oczy w czerwonym pąsie !
I obserwując minę Księżyca,
który zgorszony skrył się za chmury,
już powiedziałem: - To tajemnica ?
Ja patrzę z bliska - on tylko z góry !"
W samych twych oczach mogę się kochać !
Zwłaszcza, że chodzą wciąż moją drogą.
Nie chcę, by kiedyś musiały szlochać,
więc... całe życie muszę być z tobą...
Oczami duszy, cichym westchnieniem
wołam a echo zdarzeń... Marzenie
tylko zostaje, plątając myśli.
Jak Stwórca lepię... Swój obraz wyślij,
by wspomóc wiarę, by wspomóc siły,
by twe, Carinio, cząstki złączyły...
Wolno z nicości kontur pobladły
krystalizuję a promień smagły
księżyca stworzy aurę postaci.
Przez heliosferę protuberancja
da ci, Carinio, serce do tańca
a do miłości utworzy zaczyn.
Moje pragnienie ciepła, miłości
w dniu pierwszym ściągnie ciebie z nicości.
ANATOMIA MIŁOŚCI: WŁOSY I SZYJA
Często się łapię (taki niecnota)
na chęć dotknięcia (lub zanurzenia)
w gęstych mej miłej włosów splotach -
- czasem świadomie lub od niechcenia...
I wyobrażam sobie (wybaczcie)
włosy kryjące jej nagie ciało...
Ale zrozumieć ciekawość raczcie:
Co pod splotami się ukryć dało ?
I byle przeciąg wszystko odsłoni,
odsłoni nawet oddech gorący
a... nawet mogę użyć swej dłoni
aby je ruszyć w tan wirujący.
A kiedy ujmę główkę kochaną,
scałuję oczy, scałuję usta -
- to moje dłonie oprą się za nią...
czyli za szyją ! Istna rozpusta !
I zadziwiony jej aksamitem,
splątaniem loków - tych, które kryją,
pieszcząc bez końca, a mogę przy tym...
w dół... aż do splotów co tam się wiją !
Albo za kołem łabędziej szyi
raz będę z tyłu, raz będę z przodu
i trudno tutaj kierunek zmylić -
- nic nie zatrzyma mego pochodu...