sobota, 20 października 2007
UWOLNIENIE
Kiedy czuję Cię, kochana, blisko -
- Twoje ramię, co muska niechcący -
wtedy Księżyc podgląda nas nisko,
świat wydaje się stawać gorący.
Prąd przenika mnie do szpiku kości,
dłoń bezwiednie poszuka Twej dłoni
i millenium wspólnego nie dość ci
a galopu serca nie dogonisz.
Tak pokłonią się nam smukłe drzewa
swoje głosy ściszą nocne ptaki,
bo miłości pieśń w duszy zaśpiewam,
kładąc lekko Cię tam, gdzie są maki.
Podmuch wiatru Twe usta rozchyli,
rzęsy skryją policzki płonące.
Dotknę włosów jak skrzydeł motyli.
Potem - reszty - ochotą dyszące.
Kiedy musnę Twą szyję ustami,
gdy westchnienie usłyszę a ręce
Twe oplotą me ciało sieciami,
wtedy bogów wysławię w podzięce.
I zachłannie uwolnię Cię całą.
Także siebie - z wszystkiego co mamy.
A i wtedy wciąż będzie za mało,
bo czas wcale nie jest dokonany.
Tak wyryjesz swój obraz w pamięci,
bym pamiętał na całe stulecie.
Lecz cóż zrobię, gdy wspomnienie znęci ?
Bo też będzie najpiękniejsze w świecie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz